Redakcja | 11 grudnia 2018
Świąteczny karp ma prawo, dziecko nienarodzone nie

Dla niektórych los zwierząt jest znacznie ważniejszy niż los dzieci poczętych. Często Ci sami ludzie, którzy bronią praw karpia, nawołują do "wolności" w zakresie aborcji.
– Ryba czuje ból. Dziecko nienarodzone bólu nie czuje. Dlatego, że jest niewidoczne. A jak czegoś nie widać, bo jest w brzuchu, to tego nie ma. Taki wniosek można wyciągnąć po komisji ds. zwierząt, czy też Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, gdzie zebrali się przyjaciele zwierząt i słuchali przedstawicielki organizacji Viva. Na spotkaniu była Ewa, która opowie Państwu, co to jest za organ
– mówił na antenie wSensie.tv Marek Miśko.
– Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt to magiczne ugrupowanie, które raz na jakiś czas spotyka się na jednej z sal sejmowych, żeby porozmawiać o rzeczach bardzo ważnych z punktu widzenia zwierząt i organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. Dziś z uwagi na to, że mamy okres przedświąteczny i można nieźle zarobić na karpiach, zajęto się właśnie nimi, ponieważ nawet fundacja Viva dowiodła w swoim jakże ckliwym materiale, o tym, jak te ryby są źle traktowane w sieciach handlowych, że w sezonie rocznie tych karpi w Polsce sprzedaje się aż 9 milionów
– poinformowała redaktor Ewa Zajączkowska.
– Jednak pani, która przekonywała zebranych, że ryby mają różne punkty na ciele, które powodują, że ona czuje, ta sama pani – Anna Plaszczyk, która ze łzami w oczach przekonywała posłów, żeby te ryby były sprzedawane już nieżywe, jest zwolenniczką Czarnego Protestu i Strajku Kobiet. Czy dziecko nienarodzone nie ma takich specjalnych punktów, dzięki którym odczuwa ból?
– pytał redaktor Miśko.
wSensie/MM/Fot. wSensie