Redakcja | 08 lipca 2015
Służby podrzucają dziecięcą pornografię? DOWÓD JEST W KODZIE APLIKACJI

Wielu mówi o grze służb w dzisiejszej Polsce. Jak się okazuje, nie całkiem bezpodstawnie. Program z którego korzysta CBA ma w kodzie skrypt podrzucający dziecięcą pornografię!
Wielu mówi o grze służb w dzisiejszej Polsce. Jak się okazuje, nie całkiem bezpodstawnie. Program z którego korzysta CBA ma w kodzie skrypt podrzucający dziecięcą pornografię!
Centralne Biuro Antykorupcyjne korzysta ze złośliwego oprogramowania (trojanów) włoskiej firmy Hacking Team, kupionego za 200 tysięcy euro. Pozwala on przejąć kontrolę nad zainfekowanymi smartfonami. Niestety dla naszych dzielnych służb Hacking Team sam został ofiarą hakerów, a teraz kod aplikacji dostępny jest w Internecie.
Portal niebezpiecznik.pl umieścił na swoim fanpejdżu obrazek pokazujący fragment kodu aplikacji.
- Wynika z niego jasno, że jest to skrypt, który podrzuca użytkownikowi sprzętu filmy związane z dziecięcą pornografią. Przynajmniej nazwą - mówi nam informatyk, specjalista od systemów zabezpieczeń. A już sama nazwa pliku staje się pewną podstawą legitymizującą przeszukanie biura czy mieszkania, a także zarekwirowanie sprzętu komputerowego.
Nikt nie wie, co te filmy tak naprawdę zawierają. Z resztą przecież nie jest ważne czy w toku śledztwa zarzuty się potwierdzą, w końcu zupełnie nie o to chodzi. Społeczny ostracyzm, związany z podejrzeniem zaistnienia przestępstwa posiadania materiałów pedofilskich potrafi zniszczyć karierę dowolnego biznesmena, działacza czy wreszcie niewygodnego polityka.
Czy podobny zabieg został wykonany na Piotrze Tymochowiczu? Tak twierdzi chociażby Zbigniew Stonoga, który twierdzi, że dziecięca pornografia na dysku doradcy wizerunkowego i politycznego to jedynie pretekst do zatrzymania jego i komputera, na którym miał posiadać "kwity" (w postaci filmów video) na polityków. Tymochowicz był już z resztą w takiej samej sprawie raz zatrzymany w 2007 roku i uniewinniony od zarzucanych czynów. Czy wtedy służby po prostu spartoliły robotę?
- Dziwi mnie w tym wszystkim jednak to, że plik jest nazwany wręcz absurdalnie banalnie i jest umieszczony w głównym katalogu. Chociaż "głębokie ukrywanie" to często błąd, to i tak zwykły obywatel po prostu o tym nie wie, dlatego plik chciałby schować najgłębiej. Tymczasem wygląda to jakby się chciało podrzucić plikspecjalistom od zabezpieczeń. Groteska - dodaje informatyk. Rzeczywiście wydaje się dziwnym, żeby ktoś kto posiada materiały pedofilskie trzymał je "na wierzchu" i w dodatku tak nazwane. Być może filmy nie służą do oglądania, a użyteczna jest tylko ich nazwa. Nieudolność służb czy po prostu obliczony na wywoływane skandale i zatrzymania sabotaż?
Nie da się ukryć, że takie sytuacje, delikatnie mówiąc podkopują zaufanie do polskiego państwa, a także jego organów. Czy służby (specjalne) typu CBA czy ABW mogą ot tak, po prostu bezkarnie łamać życiorysy osobom dla nich niewygodnym? Jak widać, najwyraźniej tak.
" data-width="850" data-layout="standard" data-action="like" data-show-faces="true" data-share="false">foto: Wistula/wikimedia